i oto jesteśmy na terenie ostatniego regionu pielgrzymki, Galicji a wraz z przekroczeniem granicy, dosłownie za tabliczką, jak na Galicję przystało, zaczął padać deszcz, zrobiło się chłodniej i pochmurniej......
....zmieniła się też jakość podłoża na bardziej błotnistą.... zapachy towarzyszące również inne, bliskie polskiej wsi:)
....skończyły się schroniska donativo, podobno jeszcze rok wcześniej w całej Galicji były tylko takie, od tego roku cena wynosi 3 E, ale przecież nie chodzi o pieniądze....
niejednokrotnie bowiem doświadczyliśmy, iż schroniska donaitvo, gdzie zwykle pracują i mieszkają wolontariusze maja niepowtarzalny klimat, obsługa jest bardzo życzliwa, a niejednokrotnie wspólne śniadania czy nawet kolacje powodują, iż panuje specyficzna atmosfera....
niestety galicyjskie schroniska mimo, iż tak blisko od mety, tego nie oferują, pracownicy często zatrudnieni przez urząd miasta są obojętni w stosunku do pielgrzymów, czekają tylko by skończyć pracę, sam wystrój i wyposażenie schroniska jest zdecydowanie uboższy niż na początku trasy, niejednokrotnie można się zawieźć planując obiad, ale niestety brak garnków.....i tym podobne