Ten dzień był również dniem relaksu, zaledwie ok. 29 km, a celem Granon, bardzo zachwalane miejsce, chcieliśmy to sprawdzić. Poznany w drodze Niemiec, który rok wcześniej już przebył tą trasę, próbował uświadomić nas, iż nocleg w dzwonnicy to słaby pomysł. Sam bowiem tam spał i było mu niewygodnie....
W schronisku pracują wolontariusze, bardzo życzliwi ludzie. Nie jest jednak łatwo tu wylądować, należy bowiem odbyć pielgrzymkę z własnego domu do Santiago (dlatego przeważają tu Hiszpanie i Francuzi, maja bliżej). Każdy z nich zna po kilka języków, a każdy pielgrzym czuje się jak w domu, mile widziany. Wieczorem wszyscy wspólnie gotujemy obiad, przygotowujemy stoły dla około 50 osób, mimo, iż już nie ma już miejsca wszyscy się mieszczą....
To był bardzo integrujący wieczór nie tylko dla nas.....Poznaliśmy trójkę Czechów, prosto po maturze, Kanadyjczyka samotnie wędrującego, Pana z Belgii z korzeniami albańskimi, mówiącym po polsku, będącym w trasie od trzech miesięcy, gdyż wystartował z domu, Szwajcarki, Koreańczyka, Francuza z Anglikiem wędrującego i wieluuu wieluuuu innych, ciekawych istot...
Najbardziej smakowała mi andaluzyjska zupa z marchewki
A materac wbrew temu co mówił Lars był bardzo wygodny