Geoblog.pl    stafilia    Podróże    Hiszpania-Portugalia-Hiszpania `08 (w budowie)    kolejny dzień na stopa by wreszcie móc ruszyć własnymi stopami
Zwiń mapę
2008
11
lip

kolejny dzień na stopa by wreszcie móc ruszyć własnymi stopami

 
Francja
Francja, Montpellier
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1461 km
 
Około godziny 6 budzimy się na stacji benzynowej w okolicach Montpellier, gdzie żegnamy się z uboższym o 20 E kierowcą. Do naszego celu, St Jean Piere de Port zostało zaledwie kilka centymetrów na mapie, oby udało się je pokonać, aż zrobi się ciemno!

Korzystamy z dogodności francuskich stacji benzynowych, nie tylko naszym skromnym zdaniem, najlepszych w całej Europie. Po wchłonięciu niemieckich kanapek, polskiego kakao bez cukru, tabletce magnezu i dokładniejszej toalecie ustawiamy się w odpowiednim miejscu by już za moment znaleźć się w kabinie rumuńskiego kierowcy, władającego płynnie po angielsku. Niewątpliwie imponują mu konkretne kobitki, gdyż na autostradzie próbował ścigać się z jedną z takich, będącą również kierowcą tira. Po 100 km nastał czas rozstania na stacji w okolicach Toulouse.

Tutaj, nasze ulubione miejsce każdej stacji (prócz toalet) było już okupowane, przez Zuzę i Danielę, Czeszki z Olomouca, o celu zbliżonym do naszego. Dziewczyny jednak na pielgrzymkę wybrały trasę północną, stąd małe szanse na późniejsze spotkanie się w Hiszpanii. Szybko udało im zapakować się do cysterny, a my zaraz za nimi znaleźliśmy się w pierwszym samochodzie osobowym, należącego do Szwajcara z francuskojęzycznego kantonu. Mimo jego najlepszych chęci GPS zawiodło, w efekcie zostaliśmy wyrzuceni prawie że na autostradzie, w beznadziejnym miejscu, gdzie przez przyjazdem żandarmerii wybawiła nas przystojna Francuzka, mówiąca tylko w swoim języku

Pani ta nie mogła zrozumieć, dlaczego wolimy wysiąść na stacji benzynowej, skoro ona jedzie 20 km dalej, na szczęście uległa bardzo nam pomagając.

Szybko otrzymaliśmy łaskę od kolejnego kierowcy, Francuza organizującego kampanie wyborcze dla burmistrzów czy prezydentów, miła konwersacja, coraz większy deszcz i zimno na zewnątrz spowodowały, że wybraliśmy zdecydowanie mniej uczęszczaną drogę do StJPdP, jednak krótszą, by tylko dłużej cieszyć się jazdą z tym miłym Francuzem. On chyba też chciał przedłużyć moment naszej wizyty w swoim samochodzie, gdyż zawiózł nasz dalej niż mu było po drodze, przejeżdżając przez Pue, gdzie mieści się muzeum Bernadetki, a za kilka dni będzie tu etap Tour de France (niedoszłe marzenie Andrzeja, by to zobaczyć). I zostaliśmy wyrzuceni w koziej dupce, miejsce do łapania bardzo fajne, nawet przystanek był, z którego skorzystaliśmy chroniąc nasze jeszcze suche ciuszki przed deszczem, tylko samochodów jak na lekarstwo....

Przejechały wreszcie może cztery, a piąty się zatrzymał, młody chłopak wysadził nas w uroczym miasteczku Orolon, gdzie produkuję się czekoladę, wydostaliśmy się na drogę prowadzącą rzekomo w kierunku StJPdP i nic.... pusto.... już godzina 16, do celu zaledwie 50 km,
Może skusimy się na odrobinę szaleństwa i luksusu i pokonamy ta trasę komunikacją publiczną? Około godziny zajęła nam piesza wędrówka na dworzec, by dowiedzieć się że taka przyjemność kosztować będzie 48 E a na miejscu mielibyśmy byś po godzinie 21!

Trzeba walczyć! Z powrotem do punktu wyjścia i po chwili jesteśmy w samochodzie paryskiego profesora fizyki, o zupełnie innym kierunku jazdy. Mimo to odejmuje się on podrzucenia nas w lepsze miejsce, a że każde następne wygląda tak samo beznadziejnie, mimo, iż powtarzamy, że nie chcemy robić kłopotu, w zamian za kilka kroków w jego intencji, które mamy uczynić w trakcie pielgrzymki, przed godz. 18 jesteśmy w St Jean Piere de Port. Jak każdemu dobroczyńcy, wręczamy profesorowi polskiego grosza na szczęście, w zamian otrzymujemy mapę Francji i...... trzeba się gdzieś zamelinować?

Odpada spanie na dziko, deszcz, zimno a namiotu celowo nie dźwigamy, pozwalamy sobie na luksusy w najtańszym schronisku za 8 E ze śniadaniem, zajmując dwa ostatnie łóżka, obok dwóch Francuzek

Christina i ... (zapomniałam) z Marsylii zapraszają nas na pyszną szpinakową zupę i pytają czy w tym momencie jest w Polsce śnieg...

Po dokonaniu prania siebie i ubrań, jako ostatni naszej komnacie, po 22 kładziemy się wreszcie w pozycji leżącej spać, błoooogoooo........
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
stafilia
inco gnito
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 40 wpisów40 0 komentarzy0 307 zdjęć307 0 plików multimedialnych0